Donald Trump i jego niechęć do wiatraków …
jest jak zapiekła wojna z wiatrem, dosłownie i w przenośni. Wszystko zaczęło się od planowanej farmy wiatrowej w pobliżu jego luksusowego pola golfowego w Szkocji. W 2006 roku Trump postanowił pozwać szkocki rząd. Czy to nie brzmi jak Don Kichot walczący z wiatrakami? No cóż, przegrał tę bitwę, ale nie zrezygnował z wojny.
Podczas swojego prezydentury, Trump atakował odnawialne źródła energii bardziej skutecznie niż ktokolwiek przed nim. W czasach, gdy energia z wiatru i słońca staje się najtańszą opcją, on stawiał nowe przeszkody dla tych projektów.
Na szczęście Federalny sąd zdecydował, że zakaz Trumpa na projekty wiatrowe jest… cóż, nielegalny. I dobrze! Bo zamiast tworzyć miejsca pracy i dostarczać tańszą energię, ten zakaz stał się symbolem oporu wobec postępu.
Słowa mądrości z Sierra Club
Organizacje takie jak Sierra Club nie mogły ukryć swojej radości. „To zwycięstwo dla wszystkich, którzy płacą rachunki za prąd”, powiedziała Nancy Pyne. Cóż, drodzy przyjaciele, wygląda na to, że przyszłość to wiatraki, a nie węgiel.
Vick Mohanka i Samantha Dynowski z Sierra Club również nie kryją satysfakcji z decyzji sądu. Podkreślają, że energia wiatrowa to nie tylko prąd, ale i stabilne miejsca pracy.
Podsumowanie. Wiatr wieje w dobrą stronę
Taka decyzja sądu pokazuje, że nie można ignorować technologii przyszłości. Zatem, wiatry zmieniają kierunek. I może, tylko może, czas zacząć w nie dmuchać. Bo kto by nie chciał czystszego powietrza i niższych rachunków? No, chyba że jesteś fanem węgla. Wtedy powodzenia!

